środa, września 04, 2019

O mojej przygodzie z EVS

Czasami przychodzi Ci do głowy taka myśl: Jej! Fajnie byłoby zmienić coś w swoim życiu. W moim przypadku wydarzyło się to mniej więcej pod koniec studiów, kiedy to wykończona życiem pisałam swoją pracę magisterską i licencjacką (tak, tak jednocześnie! gdyż miałam kaprys studiowania dwóch kierunków na raz :D) 

Pomysł w zasadzie nie mój, gdyż wcześniej o EVS nigdy w życiu nie słyszałam. Postanowiłam zaprosić Was do posłuchania, a raczej poczytania o mojej przygodzie z EVS. Co to jest, po co i dlaczego, jakie korzyści przynosi. Posłuchajcie....

Kecskemét, Węgry
EVS to krótko mówiąc European Voluntary Service, wolontariat europejski, który od niedawna nosi również nazwę European Solidarity Corps (ESC ). Jest to inicjatywa Unii Europejskiej, w której młodzi dorośli w wieku od 18 do 30 roku życia mogą stać się wolontariuszami w kraju ich pochodzenia lub zagranicą. 
Ponadto projekt ten zakłada różne ścieżki rozwoju - każdy znajdzie coś dla siebie. Są to wolontariaty indywidualne i grupowe, wolontariaty krótkoterminowe, długoterminowe, dodatkowo różnego rodzaju szkolenia i treningi, a także możliwość pracy. 

W moim przypadku był to wolontariat długoterminowy. Razem z moim partnerem wyjechaliśmy na rok do miasta Kecskemét na Węgrzech. Ojej! Co to był za rok! :)

Najpierw musieliśmy poszukać projektu, który byłby zgodny z naszymi oczekiwaniami, zainteresowaniami. Gdy już taki znaleźliśmy udało nam się znaleźć organizację w Poznaniu, która była dla nas wsparciem w przygotowaniach do wyjazdu, a także w czasie trwania całego projektu. Oj! Co my byśmy zrobili bez naszej kochanej Uli z Centrum Inicjatyw Młodzieżowych "Horyzonty" (HORYZONTY ). 

Nasz projekt zakładał, że będziemy pracować w Domu Kultury, wspierać tamtejsze inicjatywy i działania, a także inicjować swoje pomysły, które miałyby korzystny wpływ na środowisko lokalne. Mieliśmy dość duże pole do popisu, dlatego że mogliśmy sami decydować to, co chcemy robić. 
W moim przypadku pracowałam w Domu Kultury w Hetenyegyhaza, który podlegał pod Dom Kultury Hiros Agora w Kecskemét. Co tam robiłam? Głównie organizowałam zajęcia grupowe z języka angielskiego "What's up?". 


Czego myśmy tam nie robili... :D Począwszy od zajęć tematycznych typu zdrowe życie, prezentacje o różnych krajach, skończywszy na quizach, konkursach, grach planszowych czy klubie filmowym. 

klub filmowy

Oprócz tego prowadziłam zajęcia z języka angielskiego w małej szkole wiejskiej. Dzieciaki były przeurocze. Jedynym problemem było tylko to, że niestety nie znam języka węgierskiego w stopniu komunikatywnym i nasza komunikacja była wręcz uboga. Ale angielski poprzez zabawę sprawdził się idealnie :)

Zabawy z chustą

Chocolate dance
Dla mnie dużym zaskoczeniem było to, że mogłam prowadzić zajęcia z języka polskiego. Tak, tak! Nie dość, że mieszka tam Polka, z którą mogłam po prostu porozmawiać w swoim ojczystym języku to jeszcze miałam przyjemność spotkać dwie Węgierki (jedna z nich uczęszczała na indywidualne zajęcia z języka polskiego), które płynnie porozumiewały się w języku polskim. A wiedzcie, że możliwość porozmawiania z kimś kogo rozumiesz (bo na około język, którego chyba nigdy w życiu się nie nauczę!) to dopiero wsparcie!

W czasie trwania projektu, razem z Kevinem (moim partnerem) postanowiliśmy rozpocząć nasz indywidualny projekt jakim było otworzenie kanału na Youtubie. Kanał ten dotyczy kinomatografii, nadal możecie go zobaczyć, chociaż już nie tworzymy filmów regularnie: The Big Screen .

Czym jeszcze zajmowałam się podczas projektu:

  • byłam współorganizatorką półkolonii dla dzieci po angielsku,
  • organizowałam zajęcia metodyczne dla osób pracujących w klubach młodzieżowych w Kecskemét,
  • uczestniczyłam w zajęciach z języka hiszpańskiego i węgierskiego, 
  • uczestniczyłam w dwóch treningach ( w Budapeszcie i w Wyszechradzie), gdzie miałam możliwość poznania wszystkich wolontariuszy z Węgier, 
  • uczestniczyłam aktywnie w życiu lokalnym biorąc udział w różnych inicjatywach tj. Dzień sportu w szkole czy w klubie seniora. 
Oprócz tych wszystkich ciekawych aktywności, miałam bardzo dużo czasu wolnego. Cóż robić z takim czasem, a no podróżować. Oprócz Węgier udało mi się zobaczyć Słowację, Macedonię, Grecję, Portugalię i Hiszpanię. Choć EVS skończyłam niecały rok temu, nadal to wspominam! :)

Co dało mi EVS? Przede wszystkim poczucie pewności siebie, że mogę i że dam radę. Oprócz takich typowo zawodowych korzyści, jak organizowanie czasu wolnego w różnych grupach wiekowych, organizowanie zajęć językowych czy szkolenie kadr to wolontariat za granicą pomógł mi w samorealizacji. 

Zastanawiacie się pewnie po co o tym pisze na blogu, który dedykowany jest edukacji. Bowiem to również jest edukacja. Jest to jakiś pomysł, w którym my nauczyciele możemy się rozwinąć, nauczyć czegoś nowego i jednocześnie zwiedzić nowe miejsce i poznać nowych ludzi, kulturę. 

Warto też wspomnieć, że taki wolontariat jest bezpłatny , czyli za swoją pracę nie otrzymujesz pieniędzy, ale  organizacja która przyjmuje wolontariuszy opłaca pobyt czyli bilety do i z powrotem, miejsce do zamieszkania, jedzenie (w formie posiłków lub pieniędzy) i kieszonkowe (które różni się w zależności od kraju). Na zakończenie projektu otrzymujesz zaświadczenie, w którym opisane są kompetencje,  o które wzbogaciłeś się w czasie projektu. 

Wystarczająca zachęta? Naprawdę szukajcie i korzystajcie!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © bluefingersbywiola , Blogger